Koniec maila w komunikacji z mediami?
Do postawienia tego prowokacyjnego pytania skłoniła mnie ilość zalegających w mojej skrzynce maili oraz wrażenie, że wiele firm cały czas jeszcze źródła sukcesu w komunikacji z mediami upatruje w kupnie możliwie dużej bazy kontaktów dziennikarzy i zasypywaniu ich informacjami. To z pewnością częstsze zjawisko w przypadku firm stawiających pierwsze kroki w komunikacji z mediami, ale czy tylko?
Od razu zastrzegam, że choć ranga e-maila w komunikacji w mediami poważnie zmalała i nie jest to chwilowa anomalia, a stały trend, to jednak e-mail wydaje się być niezagrożony. Dotyczy to jednak tych przypadków, kiedy potrafimy zbudować z dziennikarzem relację, która sprawi, że nasze informacje są nie tylko wartościowe i interesujące ale i oczekiwane.
Komunikacja przez serwisy społecznościowe i ich komunikatory upowszechnia się na tyle, że skrzynka mailowa z zalegającymi tam wiadomościami, które trudno jest przeczytać, musi skłaniać do przemyśleń. Dlatego właśnie chcę podzielić się wnioskami wynikającymi ze statystyk ruchu w biurach prasowych wykonanych w technologii netPR.pl. To dosyć unikalne dane, choć poruszamy się tylko w zakresie informacji, które już dzisiaj są dostępne dla każdego z naszych Klientów.
Źródła ruchu w biurach prasowych dwóch firm o różnej wielkości
Może zainteresuje Was fakt, że średnio 0,5-1% ruchu w biurach prasowych firm pochodzi z maili wysyłanych do dziennikarzy. Oczywiście zależy to od branży, wielkości firmy i strategii komunikacji. W przypadku systemów prasowych dużych i znanych firm ruch pochodzący z innych źródeł jest na tyle duży, że odsetek ruchu pochodzącego z wysyłanych do dziennikarzy e-maili może zmaleć nawet do 0,2%.
Ważniejsze od wielkości i rozpoznawalności marki jest jednak to, jak ciekawe są informacje. Mimo bardzo dużego ruchu z innych źródeł – marka, która komunikuje dużo i ciekawie, potrafi wygenerować aż 2% ruchu z maili wysłanych do mediów.
Najwięcej wyświetleń komunikatów w biurach prasowych generują wyszukiwarki. Są zwykle odpowiedzialne za 50-80% ruchu. To naturalne, bo informacje prasowe to idealna treść, która indeksuje się w wyszukiwarkach bardzo łatwo i szybko, w czym pomagają nasze rozwiązania. Zdarzają się pojedyncze komunikaty, których oglądalność w okresie 2-3 lat dzięki wyszukiwarkom może przekroczyć nawet 100 tys. odsłon.
Tyle, że to, co dotyczy mediów, dzieje się w ciągu maksymalnie 1 do 2 dni od publikacji. W tym okresie decydującym źródłem ruchu i pobrań jest… infoWire.pl, który odpowiada zwykle za 40-70% ruchu. Komunikacja e-mail w tym czasie to 15-25% ruchu, a wejścia bezpośrednie i inne źródła w przedziale 0-15%.
Ile biura prasowe zawdzięczają mediom społecznościowym? Jeszcze nie tak wiele. W analizowanych biurach wejścia z tego źródła to zaledwie 0-5%, przy czym 0 dlatego, że firma nie wykorzystywała takich metod budowania zasięgu, a inne używają ich intensywnie.
Co ciekawe - takie szczegółowe dane dotyczące SM pojawią się wkrótce w naszych biurach prasowych dla każdego komunikatu osobno.
Na wykresach powyżej widać rozkład ruchu dla trzech różnych komunikatów prasowych w czasie od momentu jego publikacji. Oglądalność ostatniego to 42 tys. odsłon w ciągu miesiąca od publikacji.
Jakie wnioski? Ja mam ich kilka.
1) Nie kupować baz danych i nie spamować dziennikarzy! Lepiej poświęcić trochę czasu na zbudowanie relacji z najważniejszymi dla Was mediami. Jeżeli nie masz na to czasu, to zleć stworzenie takiej listy mailingowej indywidualnie dla Twojej firmy – tak, by być pewnym, że informacje trafiają do właściwych osób
2) Liczy się nie ilość, a jakość. Ilość załatwia za Ciebie infoWire.pl
3) Każdy system informacyjny firmy (biuro prasowe) musi być podpięty pod jej witrynę - to uwiarygadnia informacje i podnosi ich wartość. Jeszcze większy przepływ wartości jest w drugą stronę - każda informacja z biura prasowego zindeksowana w wyszukiwarce jest stroną wejściową do witryny i napędza ją
4) Znaczenie SM w komunikacji z mediami rośnie, ale to tylko narzędzia do budowania zasięgu - nie można biura prasowego firmy przenieść na Facebooka :)
image credit: gajman